Na wschód od Pietrowic Małych, pośród pól zobaczyć można koliste wzniesienie. Jedna z legend związanych z owym wzgórzem mówi, że w miejscu tym niegdyś znajdowało się miasto. Gród miał bardzo rozbudowane podziemne przejścia, którymi można było przedostać się do Pietrowic oraz do zamku leżącego w lasku miejskim w Prusicach. Podobno do dziś, o północy, na wzgórzu pojawia się rycerz pędzący na rumaku o ognistych ślepiach, a za nim podąża ogromne czarne psisko. Wiara w rycerza galopującego na koniu bardzo głęboko odbiła się w świadomości mieszkańców tej okolicy. Jeszcze po I wojnie światowej pewien robotnik, który miał stróżować nocą przy młocarni parowej, za żadne pieniądze nie chciał przyjąć tej posady, obawiając się gości z zaświatów. Czy zjawy i duchy także odczuwają głód? Być może, gdyż jedno z podań mówi, że jeśli ktoś położy się na wzgórzu i przytknie ucho do ziemi, usłyszy płynące z głębi dźwięki, przypominające odgłosy garnków przesuwanych po płycie kuchennej. Dźwięki te bywają nieraz tak głośnie, że słyszą je nawet ludzie pracujący w polu.
Oprócz dziwnych hałasów, o północy w pobliżu wzgórza można natknąć się na tajemnicze światło. Podobno jest to błędny ognik, który rzuca czary na każdego, kogo spotka. Jeśli ognik ten zbliży się do wędrowca, ten powinien natychmiast położyć się na ziemi. Gdy od strony światła dobiegnie go głuchy głos pytający: ,,Czy śpisz?’’- nie można milczeć, trzeba odpowiedzieć. Jest to jedyny sposób, aby wyjść cało z opresji.
Pietrowice Małe wzmiankowane są w 1349 r. Zmienne koleje losu powodowały, że wieś leżała kiedyś w powiecie trzebnickim, od 1818 r. w księstwie oleśnickim, a później w księstwie żmigrodzkim. Hatzfeldtowie posiadali tu trzy folwarki z owczarnią, browar i gorzelnię. W XVIII w. Pietrowice Małe należały do hrabiów Reichenbach.
Wzmiankowany w podaniu błędny ognik jest zjawiskiem znanym geologom. Zdarza się, że zobaczyć można płomień samozapalnego gazu błotnego migoczący nad bagnami lub torfowiskami.